Kampanie marketingowe czyli coś, co powinno być zabronione
bo nadziewanie się na rzeczy zardzewiałe grozi tężcem...Docieralność do użytkownika.
Czy jeżeli mamy bazę 100 adresów e-mail i wyślemy newsletter to dotrze on do 100 osób? Nie.Bo przez rok z tych 100 adresów 10% zniknie (zostanie skasowanych bo np. pracownik zostanie zwolniony)
Jak przypuszczam drugie tyle to e-maile - widma, które zostały porzucone, żaden człowiek ich nie czyta i oczekują aż admin zrobi wiosenne porządki.
Część osób kliknie delete od razu. Część osób kliknie po pięciu sekundach jak się znudzi nudną treścią. No to w końcu do ilu użytkowników dotrze dany newsletter? Tego nie wie nikt, chociaż spotkałem się z kilkoma artykułami napisanymi na zlecenie firm wysyłających newslettery i w nich były to liczby typu 98%. Jest to liczba całkowicie niewiarygodna i napisano ją tylko po to aby oczarować zleceniodawców. Tak samo włożyć między bajki można 30% użytkowników, którzy kliknęli na URL w newsletterze.
Dlaczego więc w bazie jest 100 emaili skoro tylko kilka procent z nich można by uznać za użyteczne?
Bo baza jest źle zarządzana?
- administratorzy nie reagują na "550 User unknown" lub "554 Idź w pizdu ze swoim spamem".
- nie ma (lub nie działa) prostego i przejrzystego sposobu na wypisanie się z newslettera jednym/dwoma kliknięciami myszki.
tu się chwilę zatrzymam: największą wpadką roku 2011 jest citeam z niedziałającym sposobem na usunięcie, częściowo działającym po tygodniu lub działającym po odprawieniu rytuału pisania do Biura Obsługi Klienta.
Spotkałem się też z newsletterem, który do wypisania się potrzebował identycznych danych (łącznie z numerem buta) jak przy zapisywaniu. W tym kilka captchy po drodze i 2 e-maile potwierdzające. A potem i tak przysłali kolejny newsletter. Dobrze, że nie wysłali swojego klienta na badania psychiatryczne czy jest przypadkiem niespełna rozumu rezygnując z tak wspaniałej okazji jak otrzymywanie nudnego newslettera. - bo baza danych została źle zbudowana - np. kupiono ją od jakiejś firmy. Innym przykładem jest zdobycie adresu e-mail przy całkowicie innej okazji. Dla przykładu napisałem kiedyś do firmy A z jakimś problemem technicznym. Problem został olany ale za to zacząłem otrzymywać ich newsletter - no bo dostałem się do książki adresowej. Jeszcze innym przykładem jest wymuszenie adresu e-mail oraz zgody na przetwarzanie danych w celach marketingowych podczas wypełniania jakiegoś formularza. Czyli tak: aby dostać np. jakąś "publicznie dostępną" informację np. sterownik do płyty głównej, muszę podać swoje dane osobowe (co jest przegięciem) czyli muszę zaznaczyć checkboxa, że wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych. Następnie jest checkbox z wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych w celach marketingowych. Oba checkboxy są obligatoryjne, chociaż tak naprawdę żaden z nich nie powinien być - bo potrzebny jest mi ten jeden sterownik i nie interesują mnie żadne inne informacje.
Dlaczego użytkownicy się nie wypisują z newslettera?
- bo proces wypisywania się jest uciążliwy. Np. nie pamiętają hasła.
- bo nie ufają, że nadawca newslettera rzeczywiście ich usunie - raczej obawiają się, że zaczną dostawać dziwne e-maile z różnych źródeł - bo właśnie potwierdzili, że ich e-mail jest aktywny.
No właśnie - niektórym newsletterom brakuje:
- personalizacji czyli "Witaj Marcinie..."
- oznaczenia kto jest nadawcą newslettera i kto przetwarza dane osobowe
- URLa do wypisania się/zmiany ustawień
a podczas zapisywania się brakuje:
- regulaminu
- informacji do czego będą wykorzystywane dane osobowe oraz do czego nie będą wykorzystywane dane osobowe
- kto będzie administrował danymi osobowymi
- informacji o dostępie do danych osób trzecich
- rodzaju i częstotliwości wysyłania newslettera
Jak mierzyć skuteczność kampanii marketingowych?
Od razu mówię, że marketingowcy to tacy homo-sapiens, którzy podają długość penisa razem z kręgosłupem. Marketing to jest zresztą sztuka wciskania ludziom tego, czego oni nie potrzebują. Wcisną zatem system newslettera mówiąc, że jest najbardziej skutecznym sposobem dotarcia do użytkowników.
- nie da się zmierzyć ilu użytkowników faktycznie otrzymało list
- nie da się zmierzyć ilu użytkowników od razu skasowało, tylko obejrzało, tylko przeczytało czy "aż" przeczytało ze zrozumieniem.
- tylko dwa elementy da się zmierzyć: czy użytkownik kliknął w link oraz czy to kliknięcie w link spowodowało kupienie czegoś.
- nie da się też zmierzyć tzw. wyrabiania marki czyli czy użytkownik zajrzy/kupi coś niezależnie od otrzymywania newslettera.
Jakie narzędzie jest lepsze niż newsletter?
RSS.Bo subskrybują go tylko ci użytkownicy, którzy chcą, łatwo się zapisać/wypisać i ilość osób, które przeczytają RSSa ze zrozumieniem jest znacznie wyższa niż w przypadku newslettera. Nie ma też obawy, że zostanie zablokowany na filtrach antyspamowych, że IP zostanie dopisane do czarnej listy etc.
I co najważniejsze - podczas czytania RSSa ludzie są bardziej pozytywnie nastawieni, bo czytają go wtedy kiedy naprawdę chcą a nie tylko po to aby im zniknęło powiadomienie o ilości nieprzeczytanych wiadomości w skrzynce. Bo taki RSS nie znajduje się pomiędzy Viagrą a pilną informacją od szefa.
Minusem jest to, że trzeba już mieć wypromowaną stronę. Jak wypromować stronę? Pisząc na niej ciekawe rzeczy. Bo tak zwane SEO to rzeczywiście generuje ruch na stronie... ten ruch pochodzi od robotów indeksujących a nie od ludzi. A robot nie kupuje przecież towarów.
Data utworzenia : 2012-04-06
Komentarze:
Maciek
2013-01-25 09:09:45
Spam
"Och mówisz, że spam działa jak reklama podprogowa... Błąd. Reklama opiera się na skojarzeniach..."
Nie napisałem tego, że spam ma coś wspólnego z reklamą podprogową. Pomijając aspekty etyczno-techniczne, "dobry" spam to brudne spłycenie promocji - celem jest TYLKO POKAZANIE NAZWY.
Nie napisałem tego, że spam ma coś wspólnego z reklamą podprogową. Pomijając aspekty etyczno-techniczne, "dobry" spam to brudne spłycenie promocji - celem jest TYLKO POKAZANIE NAZWY.
Maciek
2012-06-20 23:26:05
Skuteczność kampanii e-mailowych
Lemat,
Twoja strona jest jedną z kilkunastu, na które wchodzę wpisując adres z palca. Gdyby więcej ludzi pisało tak dobrze, ten internetowy syf byłby piękniejszy. :)
Jeżeli mówimy o "profesjonalnym" spamie, w wykonaniu ludzi, którzy naprawdę kumają faże, to nie mierzy się skuteczności w ilościach odpowiedzi na "oferty", lecz w postrzegalności nazwy.
Proszę uwierzyć, że tu chodzi wyłącznie o sekundy. "Dobry" spam nie jest narzędziem sprzedaży, lecz promocji. Liczy się m.in. to, że ktoś przez sekundę zobaczy w tytule nazwę firmy, marki czy produktu.
To jest typowo ilościowe podejście do "marketingu", więc im szybciej się wprowadzi do komunikacji internetowej jakiś mechanizm mocno ograniczający spam, tym będzie lepiej także dla uczciwego marketingu.
Twoja strona jest jedną z kilkunastu, na które wchodzę wpisując adres z palca. Gdyby więcej ludzi pisało tak dobrze, ten internetowy syf byłby piękniejszy. :)
Jeżeli mówimy o "profesjonalnym" spamie, w wykonaniu ludzi, którzy naprawdę kumają faże, to nie mierzy się skuteczności w ilościach odpowiedzi na "oferty", lecz w postrzegalności nazwy.
Proszę uwierzyć, że tu chodzi wyłącznie o sekundy. "Dobry" spam nie jest narzędziem sprzedaży, lecz promocji. Liczy się m.in. to, że ktoś przez sekundę zobaczy w tytule nazwę firmy, marki czy produktu.
To jest typowo ilościowe podejście do "marketingu", więc im szybciej się wprowadzi do komunikacji internetowej jakiś mechanizm mocno ograniczający spam, tym będzie lepiej także dla uczciwego marketingu.
Odpowiedź Lemata:
Och mówisz, że spam działa jak reklama podprogowa... Błąd. Reklama opiera się na skojarzeniach: brudne skarpetki -> proszek marki X, cycki blondynki -> napój gazowany marki Y. Zazwyczaj są to skojarzenia pozytywne: "nareszcie proszek marki X wyprał!" i erekcja w spodniach. A z czym będzie mi się kojarzył produkt reklamowany przez spam? Ale oprócz tej gry w skojarzenia dochodzi jeszcze element "upierdliwości". Właśnie takie proszki do prania - puszczają tą samą reklamę cały dzień, dzień w dzień przez ruski rok. Reklama konkurencyjnego proszku różni się tym, że zamiast skarpetek są koszule. Rzygać się chce .To samo jest ze spamem - dzień w dzień ten sam bełkot. Mi się naprawdę spam kojarzy z codzienną rutyną, której szczerze nienawidzę.
kjonca
2012-05-11 06:59:28
RSS tutaj
"RSS.
Bo subskrybują go tylko ci użytkownicy, którzy chcą, łatwo się zapisać/wypisać i ilość osób, które przeczytają RSSa ze"
No ja właśnie chciałbym zasubskrybować ale chyba się nie da
Bo subskrybują go tylko ci użytkownicy, którzy chcą, łatwo się zapisać/wypisać i ilość osób, które przeczytają RSSa ze"
No ja właśnie chciałbym zasubskrybować ale chyba się nie da